Rozważni. Nieromantyczni?
Przyglądając się światu w jego (pop)kulturalnej odsłonie, można chyba dojść do wniosku, że niemal wszystko jest o miłości. Nie tylko w okolicach połowy lutego. Większość piosenek, książek, filmów traktuje właśnie o tym. Bohaterowie snują się po ekranie, po kartkach, po nutach bądź to w miłosnych uniesieniach, bądź w miłosnych poszukiwaniach. Miłość wisi w powietrzu, jak głosi hit z roku 1977. Szczęśliwa czy nieszczęśliwa – jest wszędzie i wszyscy jej pragną.
Wszyscy? Nie, nie wszyscy. Są wśród nas tacy, którzy nie tylko miłości nie poszukują, ale wręcz się jej panicznie lękają, unikają jej, sabotują każdą potencjalną możliwość jej zaistnienia w ich życiu. By być bardziej precyzyjnym – to nawet nie lęk przed miłością, ale przed wszelkimi potencjalnymi przykrościami, z jakimi romantyczna relacja może się wiązać. Taki lęk na zapas, na wszelki wypadek. Niedopuszczanie do emocjonalnego zaangażowania się. Bo przecież i tak się nie uda, i tak prędzej czy później zostaniemy zdradzeni, pozostaniemy sami, zdruzgotani, ze złamanym sercem...
O ile w samej rozwadze nie ma niczego niepokojącego, tak w irracjonalnie przesadzonej formie może, a wręcz powinna, nas zastanowić. Przecież to nie jest tak, że uczciwi, szczerzy, potrafiący prawdziwie nas kochać ludzie nie istnieją; że każda potencjalna „druga połówka” cynicznie się z nami zabawia i tylko czyha na to, by nas wykorzystać i zranić. To nie jest tak, że jesteśmy skazani na samotność, już zawsze, niegodni prawdziwej miłości.
Przyczyn filofobicznych zaburzeń może być wiele, a każda z nich tkwi, naturalnie, w zdarzeniach z przeszłości. Rozwód – czy to rodziców, czy własny – potrafi skutecznie zburzyć w nas wiarę w szczęśliwą miłość. Zaniedbania na gruncie naszych dziecięcych, emocjonalnych potrzeb sprawiają, że nie potrafimy się z emocjami obchodzić. Naruszenia naszej cielesności powodują przyszłe blokady i lęki przed intymnością.
To zaledwie kilka przyczyn, a rzecz może być dużo bardziej złożona. Czy filofob zawsze już filofobem będzie? Czy strach przed romantyczną relacją musi być dozgonny? Nie. Z filofobią, jak z każdym innym zaburzeniem (bo to nie choroba), można sobie poradzić. Samouświadomienie sobie problemu, a następnie praca nad sobą potrafią zdziałać cuda. A czy nie jest swoistym cudem piękna, prawdziwa, szczęśliwa miłość?
Centrum Zdrowia Psychicznego
kontakt: 91 32 67 316 | czp@szpital-swinoujscie.pl